Ortodoncja cały czas ewoluuje. Dziś obok klasycznych terapii ortodontycznych coraz więcej słychać o innym nurcie zwanym ortotropia. Idea tej techniki polega nie tylko na poprawie zgryzu, ale i prawidłowym rozwój całej twarzoczaszki, co w praktyce oznacza: właściwe ustawienie zębów, ładny profil i odpowiednie proporcje twarzy, a także swobodne oddychanie. Czy ortotropia to w takim razie ortodoncja przyszłości?
Podobnie jak w innych dziedzinach medycyny, tak i w ortodoncji nurty klasyczne współistnieją z nowościami. Te pierwsze są solidnie podparte badaniami naukowymi, te drugie dopiero próbują zaistnieć jako metody leczenia i nie mają jeszcze mocno ugruntowanych dowodów!
EBM, czyli medycyna oparta na faktach
Jak wiadomo, medycyna opiera się na badaniach naukowych. Są one nieodzownym elementem czy to dopuszczania leku do obrotu, czy uznania danej terapii za skuteczną. By jednak dowody te zostały uznane przez środowisko medyczne na całym świecie za wiarygodne, powinny zostać poddane skomplikowanej weryfikacji. W tym celu opracowano spójny system wzorów i zasad (Evidence Based Medicine, w skrócie EBM). Za sprawą wymogów EBM wiemy, które metody leczenia są bezpieczne i godne zaufania. Przy czym warto zaznaczyć, że droga do spełnienia ściśle określonych norm i tym samym uznania danej metody za wiarygodną jest bardzo długa, czasochłonna i kosztowna.
Nie każde doniesienie naukowe zamieni się w innowacyjne i uznane na świecie leczenie, ale dzięki systemowi wymogów EBM pacjenci mogą mieć pewność, że są leczeni sprawdzonymi gruntownie sposobami. Jak wobec tego podchodzić do nowości, które nie mają mocnego poparcia naukowego? Czy to, że nie zostały jeszcze do końca sprawdzone, sprawia, że możemy je uznać za złe? A może kluczową kwestią jest tu aura nowości, brak środków lub brak siły przebicia ich wynalazców?
Od myśli do hipotezy
Myśl, odkrycie, pomysł, hipoteza – dzięki tym krokom świat idzie do przodu. Także świat medycyny. Dziś dobrze nam znane metody i nurty kiedyś też były nowe, a więc poddawano je wnikliwej weryfikacji. Z kolei te, które w tamtych czasach uznawano za klasyczne, obecnie są często przestarzałe. Na tym polega postęp – żeby coś weszło do kanonu, musi ewoluować i przejść liczne badania. Najlepiej więc, by lekarz ufał temu, co zatwierdzone i sprawdzone, ale miał otwarty umysł i analityczne podejście, aby leczyć jak najskuteczniej.
W przypadku leczenia wad zgryzu wciąż nieodmiennie króluje ortodoncja klasyczna, której początki datuje się na koniec XIX. Od tego czasu nieustannie doskonalono aparaty, narzędzia i techniki, przez co współcześnie ortodoncja ma najsilniejszą bazę badań EBM. Dominuje na całym świecie.
Klasyczna ortodoncja a nowoczesna ortotropia
Przypomnijmy, że celem ortodoncji w klasycznym rozumieniu jest prawidłowe dopasowanie do siebie zębów w górnym i dolnym łuku, a także ich właściwe uszeregowanie. Leczenie odbywa się w uzębieniu późnym mieszanym oraz stałym – za pomocą aparatów stałych oraz ruchomych. Niekiedy usuwa się zęby, gdy nie mieszczą się w łuku zębowym i pojawiają się stłoczenia. Zakończone leczenie wymaga retencji, zaś w przypadku poważnych wad zgryzu często niezbędne są zabiegi z zakresu chirurgii ortognatycznej.
Nurt klasycznej ortodoncji współistnieje z ortotropią (inaczej ortodoncją posturalną). O ile w ortodoncji uznaje się, że główne przyczyny wad zgryzu to uwarunkowania genetyczne i tylko po części czynniki środowiskowe, o tyle w ortotropii przyczyn wad zgryzu oraz nieprawidłowego rozwoju twarzy upatruje się głównie w czynnikach środowiskowych oraz niewłaściwej postawie jamy istnej. Bazą ortotropii jest wychwytywanie tych wczesnych nieprawidłowości i ich niwelowanie, a przez to zapobieganie powstawaniu wad. Tego typu leczenie powinno się rozpocząć już u dzieci około 6. roku życia, jeszcze z uzębieniem mlecznym i przed zakończonym wzrostem twarzoczaszki, które następuje ok. 10 roku życia. Co niezwykle ważne, leczenie wymaga całkowitej współpracy ze strony małego pacjenta, a jednocześnie wielkiego zaangażowania jego rodziców, by wspierali dziecko na każdym etapie.
Ortotropia – wielka niewiadoma czy wielka nadzieja?
Na czym polega terapia ortotropiczna? Najogólniej mówiąc na zmianie postawy tkanek miękkich twarzy poprzez wykształcenie odpowiedniej pozycji języka i wytrenowanie właściwej postawy zamkniętych ust oraz pozycji żuchwy przy równoczesnym prawidłowym napięciu mięśni jamy ustnej. Brzmi skomplikowanie i rzeczywiście tak jest – proces sterowania wzrostem składa się z kilku etapów, jest długi i wieloletni. Dzięki specjalnym aparatom ruchomym wykorzystuje się potencjał rozwojowy twarzy. Rośnie ona prawidłowo, a łuki zębowe stają się szerokie, więc w naturalny sposób są w stanie pomieścić zęby stałe. Retencja wymagana jest rzadko, gdyż żuchwa i szczęka są dobrze wykształcone. Pożądanym efektem jest proporcjonalna twarz i zniwelowanie problemów z oddychaniem, ponieważ drogi oddechowe zyskują odpowiednią szerokość.
Ortotropia jest teoretycznie dziedziną nowszą niż ortodoncja. Choć trzeba zaznaczyć, że mocno czerpie z europejskiej ortodoncji lat 50. i 60 w zakresie leczenia wczesnego dzieci aparatami ruchowymi i skupienia się na prawidłowej (zamkniętej) pozycji ust, a także właściwego sposobu połykania i toru oddechowego. Do końca lat 80. tak właśnie leczono w Polsce dzieci, dopóki nie przywędrowały do nas ze Stanów Zjednoczonych aparaty stałe. Za twórcę ortotropii uważa się prof. Johna Mewa, który rozwijał tę technikę od lat 50. ubiegłego wieku. Choć dziś ortotropia jest popierana przez środowisko medyczne na całym świecie, to początkowo prof. Mew pracował nad nią sam. Brak wsparcia tak kadrowego, jak i finansowego poskutkowało tym, że prace badawcze nie przebiegały nad ortotripią tak, jak powinny. Poza tym prof. John Mew w Wielkiej Brytanii głośno nie zgadzał się z założeniami tak mocno ugruntowanej w tamtejszym środowisku klasycznej ortodoncji. Jego samego nie negowano, ale przez swoje zachowanie w stosunku do reszty środowiska wzbudził do siebie dużą niechęć, z czego również wynikały jego duże trudności w pracach badawczych. Był w nich bowiem osamotniony.
Dlatego też trzeba to jasno podkreślić ortotropia nie posiada jeszcze wystarczających dowodów naukowych. Postępowi ortodonci przyglądają jej się jednak bacznie, wyciągają wnioski i korzystają z jej elementów.
***
Ortodoncja i ortotropia nie tylko się nie wykluczają, ale i w pewnych punktach zazębiają, jak choćby w kwestii znaczącej roli pozycji ust i języka. Mimo że jeden nurt jest dobrze znany, a drugi dopiero poznawany, to oba się wzajemnie uzupełniają, gdyż jeden jest skierowany do osób po zakończonym etapie wzrostu (nastolatków i dorosłych), a drugi do najmłodszych. Z obu technik można więc korzystać. Ważne, by robić to mądrze i pod opieką wykwalifikowanego specjalisty.