Przeszkadza innym w śnie podobnie jak chrapanie, ale wciąż jest mniej znany. Bruksizm, bo o nim mowa, to patologiczne, samoistne zaciskanie zębów i zgrzytanie nimi. Wiele osób nawet nie zdaje sobie sprawy, że ma to schorzenie, jednak nieleczenie go prowadzi do wielu konsekwencji zdrowotnych. Przeczytaj, co pisze o tym nasza lekarz stomatolog – Karolina Cepińska-Malczak.
Na bruksizm cierpi coraz więcej z nas. Szacuje się, że około 20 proc. populacji w Europie, co stawia go w jednym rzędzie z innymi współczesnymi chorobami psychosomatycznymi, wynikającymi z wzajemnej zależności ciała i umysłu. Mimo że schorzenie może mieć różne podłoża, to jednak najczęstszym z nich jest silny stres. Ponieważ coraz więcej osób żyje w permanentnym stanie podenerwowania, bruksizm nazywany jest nawet chorobą cywilizacyjną XXI wieku.
Objawy, na które trzeba zwrócić uwagę
Często pierwszą osobą, która zauważa objawy bruksizmu, jest partner/partnerka bruksisty. Chory wydaje bowiem w trakcie snu specyficzne dźwięki akustyczne (pocieranie tkanki o tkankę), których nie słychać w trakcie dnia podczas normalnego funkcjonowania. Jeśli jednak nie mamy kogoś, kto może poświadczyć, że zgrzytamy zębami przez sen, to warto wiedzieć, że innymi objawami bruksizmu, oprócz wspomnianego bólu stawu skroniowo-żuchwowego, są: uporczywe bóle głowy, szum w uszach, starte zęby, nadwrażliwe dziąsła, bóle karku i pleców, napięciowe bóle gałek ocznych oraz częste krwawienie podczas zabiegów higieny jamy ustnej.
Co czego to prowadzi?
Dolegliwości u bruksisty wywoływane są przez napięcia mięśniowe okolicy głowy, szyi i mięśni żwaczy, które powodują nadmierne przeciążenia i tarcie zębów. Gdy w zaawansowanym stanie dochodzi już do destrukcji tkanek twardych zębów, wtedy staw skroniowo-żuchwowy zaczyna się inaczej ustawać. Ale to nie wszystko! Bruksizm prowadzi do zniszczenia tkanek zębów, czyli do ich pękania i ścierania. U osób, które mają słabsze kości, dalekosiężnym skutkiem będą więc choroby przyzębia, chwianie się, a nawet wypadanie zębów. Na szczęście aż 90 procent chorujących to osoby z dolegliwościami o niewielkim stopniu zaawansowania, najczęściej niezdiagnozowani. Dopiero gdy przychodzą do lekarza stomatologa, zauważa on, że zęby są bardzo zniszczone, starte i osłabione, a przez to bardziej podatne na nadwrażliwość i próchnicę. Ścieranie się zębów ma też swoje skutki estetyczne – stają się krótsze, a ich wysokość w stosunku do szerokości zostaje z czasem zaburzona. Bywają pacjenci, którzy mają zęby starte nawet do połowy.
Bruksizm – i co dalej?
Ponieważ bruksizm ma różnorodne podłoża, najlepiej leczyć go wielopłaszczyznowo, nie tylko u lekarza stomatologa, Co więcej, leczenie objawowe (czyli odbudowa zniszczonych zębów), powinno być równoległe z leczeniem przyczynowym, bo bez niego pacjent wciąż będzie działał destrukcyjnie na swoje tkanki. Aby więc uniknąć ponownych wizyt w gabinecie stomatologicznym, trzeba odbyć leczenie niwelujące sam bruksizm. Jeśli problem jest spowodowany silnym stresem i stylem życia, pomocna będzie opieka psychologiczno-psychiatryczna, której nie należy się wstydzić. Jeśli natomiast przyczyną zgrzytania zębami są nieprawidłowości zgryzowe, wtedy głównym kierunkiem będzie leczenie ortodontyczne. Poprzez ustawienie zębów w odpowiedni sposób, doprowadzimy do tego, że zaczną one fizjologicznie prawidłowo działać. Mięśnie będą się rozluźniać, a napięcia będą mniejsze. Gdy stopień zaawansowania bruksizmu jest już duży, leczenie warto połączyć z opieką fizjoterapeuty. Problemy wynikające z patologicznego zaciskania zębów mogą mieć bowiem swoją praprzyczynę także w wadliwej postawie ciała, a kumulujące się w obrębie obręczy barkowych i szyi napięcia są motorem do rozwoju patologii związanych z bruksizmem.
Konkretne metody leczenia
Bruksizm na tle nerwowym może być objawem depresji, nerwicy lub zaburzeń nastroju. Wtedy wdrożenie farmakologii (niekoniecznie leków psychotropowych) rozluźnia mięśnie. Zbliżony efekt można uzyskać leczeniem toksyną botulinową, co staje się coraz bardziej popularnym rozwiązaniem. Wstrzykiwany w mięśnie żwacze botoks powoduje częściową blokadę ich pracy, a przy dłuższym stosowaniu tego typu terapii, mięsień słabnie. Jeszcze inną metodą leczenia bruksizmu są szyny relaksacyjne, czyli specjalnie skonstruowana i dopasowana do zgryzu pacjenta nakładka z twardego, przezroczystego tworzywa, którą bruksista musi nakładać na noc, by zatrzymać proces zgrzytania. Jak można się domyślić, szyna nie jest zbyt wygodnym rozwiązaniem, ale ma swoje plusy – pomaga w procesie diagnostycznym, ponieważ widać na niej, w których dokładnie miejscach mocniej zaciskamy zęby.
Uwaga na TikTokowe trendy!
Trendy mają to do siebie, że szybko mijają i nie zawsze nam służą. Ostatnio na TikToku można spotkać filmy osób, które promują przeróżne urządzenia do nagryzania, rzekomo mające poprawić linię żuchwy. To nieprawda! Trzeba na takie nowości uważać, gdyż ćwiczenia mięśni żwaczy są szczególnie szkodliwe i prowadzą do dysfunkcji stawu skroniowo-żuchwowego. Podczas rozciągania wiązadeł w tym stawie, zwyczajnie powodujemy jego destrukcję. Krążek stawowy zaczyna zmieniać swoją pozycję i wypadać ze stawu. Skutkiem tego jest strzelanie i przeskakiwanie żuchwy, bóle, a nawet problemy z żuciem i wymową. W ogóle bruksiści powinni uważać na wszelkie czynności ćwiczące mięśnie żwacze, które u cierpiących na to schorzenie są przerośnięte i powodują zaciskanie oraz tarcie zębów. Do czynności, których trzeba wtedy unikać, zaliczyć można chociażby żucie gumy. Osoby zdrowe mogą ją przeżuć i wypluć po maksymalnie pięciu minutach, natomiast osoby z bruksizmem w ogóle nie powinni po nią sięgać.
Zaciskanie zębów u bruksisty może mieć tak wielką siłę, że jest on w stanie nawet swoje zęby złamać! Siła ta powoduje też krwawienie dziąseł i dźwięki akustyczne ze stawu skroniowo-żuchwowego. Gdy tak się dzieje, możemy mieć pewność, że po jakimś czasie twarda tkanka zęba będzie zniszczona i dojdzie do zaniżenia zwarcia, natomiast staw skroniowo-żuchwowy zmieni swoje położenie. Warto tego uniknąć poprzez jak najszybsze wdrożenie odpowiedniego leczenia.